www.perversik.fora.pl

shutterfly

U faceta jak wiadomo występuje - ostre naparzanie w prostatę powoduje spust bezdyskusyjnie. I nie będziemy tu ściemniać że tylko geje tak robią albo coś - kobieta z przypiętym "kaktusem" rżnąca w najlepsze faceta w dupcie i w Polsce staje się zjawiskiem spotykanym (oczywiście anusek musi być uprzednio do tego przygotowany czyli stopniowo przez jakiś czas rozszerzany - inaczej pęknie a lekarz będzie miał ubaw). Z resztą nie trzeba od razu tam pchać czołgu, wystarczy ręką - a jest wiele ciekawskich kobiet które nie tylko paluszek tam facetowi lubią włożyć i potem przychodzi zdziwienie że tak to też działa Smile

Ale w sumie u faceta jest to nie tyle orgazm analny co pośredni w pewnym sensie. Za to u kobiety jest to wszystko trochę inaczej rozmieszczone. Nie wdając się w jakieś akademickie dywagacje o abstraktach, pytam wszelkie wielbicielki analu czy coś takiego jak orgazm analny kobiety istnieje. Może nawet było gdzieś, ale ja uważam że temat zasługuje na osobny wątek.

Gość

Coś bym tu napisał i nawet szukałem na stronie odpowiedniego filmiku pokazującego bezsprzecznie orgazm analny (mam na dysku- wspaniałe targanie ciałem, skurcze). A z nim tak jest jak z pochwowym. Jest, albo nie ma, ale może się pojawić. Tu przyznaje jestem najsłabszy i nie wiem co go wzbudza. Burzy to teorie że tylko łechtaczka gra role. Może panie rozjaśnią, bo ja anal uprawiałem tylko z jedna panią, ale damka orgazmu tam nie miała. Ogólnie była do dupy w tańcu i seksie).
Taniec to niezawodny wskaźnik jaka kobieta/facet będzie w łóżku. Po tym można bez pudła się zorientować jakie ruchy i zachowania będa w łóżku.

shutterfly

No niby tak ale niektórzy są zablokowani w tańcu a nie koniecznie w łóżku. Poza tym tańczy się i śpiewa mało we "współczesnym świecie", jeśli już to przeważa plastikowa muza i plastikowy taniec (chociaż nie powiem, nawet w tym zdarzają się prawdziwe mistrzynie). Więc nie uogólniałbym tak - ale to tylko moje zdanie.

W filmie o łechtacze, który polecałem w wątku o kobietach jest wspomniane że nerwy z anuska łączą się częściowo z tymi samymi ośrodkami co nerwy z innych stref erogennych. Więc może tu jest wyjaśnienie. Ale tu się w sumie przyłączam do Twojej opinii - o tym najlepiej wypowiedzą się amatorki analu jak tylko zajrzą na forum i znajdą ten wątek.

Padre Barre

Niewątpliwie coś takiego jak damski orgazm analny istnieje! prayer

Nie wiem, czy jest tu sens wnikanie akurat w biologiczno-mechaniczne przyczyny jego powstawania, bo rzecz cała polega także w dużej mierze na psychice...

Kobiety doznające czegoś takiego (przynajmniej te, które ja miałem szczęście spotkać) opisują to doświadczenie jako wyjątkowo silne, intensywne i upojne. Little thongue man

Bardzo jestem ciekaw jaki procent Pań czegoś takiego doświadcza, oraz... jaki teoretyczny % mógłby doświadczać?

megi

Jako uzależniona od analu odpowiadam: orgazm analny istnieje!

Jest zdecydowanie silniejszy od wszelkich pozostałych i trwa zdecydowanie dłużej.
Jest taki... inny??
Co znaczy inny:
ominę całą wiedzę książkową bo raczej marną mam w tym kierunku wiedzę, ale różnica jest taka że do orgazmu analnego moje ciało dojrzewało. Te pierwsze nie były tak intensywne jak te dzisiejsze, nie chodzi tu o pozycje raczej o mięśnie, które "przystosowały" się i pozwalają o wiele więcej korzyści czerpać z rżnięcia dupki.
Czytałam kiedyś wypowiedzi kobiet, które pisały, że pieprzenie tyłka samo z siebie jest tak kurewskie i "zakazane" i już ta myśl powoduje orgazm...
Cóż może trochę w tym prawdy, ale dla mnie anal to najprostsza forma rozkoszy. Maksymalny orgazm Smile

Zośka

Gość

Dokładnie - wszystko zależy od psychiki. To ona wyzwala odpowiednie hormony i chemie do krwi, bez której niemożliwa jest przyjemność.

Orgazm analny jest i to nie ulega żadnej wątpliwości. Kwestia tylko tego czemu się u jednych wzbudza od razu, u innych po czasie a jeszcze innych wcale...

Ja myśle, że najważniejszym czynnikiem jest tu kwestia typu osobowości i oczywiści dojrzałości emocjonalnej.
Mam przesłanki podejrzewać, że znakomita wiekszość kobiet, gdyby tylko chciała, to mogła by przeżywać orgazm analny, ale najpierw trzeba się wyzwolić i usilnie próbować, bo bez tego efektów nie będzie.
Słabo się tym wycinkiem interesowałem, ale gdy zechce, to się dowiem co i jak? Tyle że na wszystko potrzeba chęci i czasu.

Wiemy już, że megi orgazm ma i nawet przez chwile nie powątpiewał bym w jej wyznanie. Tylko w jaki sposób ten orgazm się objawia - spokojnie, czy gwałtownie?
Ciekawe, czy inne panie będa takie odważne, bo jak będą milczeć, to uznam że nie mają, albo nie praktykują anuska (podpucha detected haha). No dobra przesadzam - nie każdy musi odzierać się do końca z intymności... Jednak swoje będe myślał i to nie bez podstawnie. Wink

shutterfly

Gość

Shuti, że Ty zawsze musisz się doszukiwać spisku. Coś słabo czytasz między wierszami. Nie bądź namolny, bo zaczne do Ciebie prosto przemawiać.
Ja swoje wiem, nawet na takim forum, wszyscy ludzie nie wyjawia wszystkiego.

Mnie nie chodzi o poglady a o praktyke osobistą. Panimaje?
A dalej głosisz wyświechtane banały, więc zostawie już to... Wink

elzityg

I aż się boję odezwać...............

Otwartość na doznania - chęć poznania siebie i dobry i cierpliwy nauczyciel
A takiego właśnie miałam na początku - ale to było ćwiczenie na samej sobie. A potem pierwszy, który naturalnie i realnie wprowadził mnie w ten świat analnej rozkoszy.
Z każdym razem było lepiej i przyjemniej.
I orgazm analny jest bardziej intensywny, bardziej gorący, co nie znaczy że łechtaczkowo - cipkowy Razz

jest gorszy.
I intensywność orgazmu u mnie przy najmniej zależy od tego czy jest to wolna i głęboka penetracja [ taka aż za przelotkę ( nie mam siły szukać jak to się nazywa)] czy szybko i płytko. Przy drugiej wersji orgazm jest szybko a przy drugiej wolniej ale za to taki że przestaję wiedzieć gdzie jestem i co się ze mną dzieje.

Uffffffffffff, zmęczyłam się..........

megi

shutterfly

Podejrzewam że przelotka to ta przegroda między cipką a anuskiem i nie będę się tu mądrzył jak się to fachowo nazywa. Derick niech poszuka i nam napisze Smile

elzityg

megi

shutterfly

No właśnie - jak ja napiszę to będzie że "wyświechtane" więc niech teraz Derick biedny lata po Wikipedii albo innej -pedii i szuka łacińskiego terminu Smile

Zwłaszcza że Elzi pisze coś nowego i dla mnie - o inną przelotkę chodziło niż ja myślałem. Ale w sumie nie ważne jak to się nazywa bo jak słusznie stwierdziła Elzi mamy to po prostu "głęboko w dupie" Smile

i ważne że nam to sprawia przyjemność.